Pan Kon w raju
128
tytuł:
Pan Kon w raju
Pan Moris Kon w raju
gatunek:
monolog komiczny
muzyka:
słowa:
(wersja pana Fertnera z Favorite-Record)
Dzisiaj w nocy byłem w raju. Przychodzę – zamknięte. Zadzwoniłem do bramy, czekam. Zadzwoniłem drugi raz, czekam. Zadzwoniłem, trzeci raz, ale już mocno, tak jak stójkowy na stróż dzwoni, żeby ulice polewał. Wychodzi jakiś staruszek z kluczami. Patrzę, aj, to był pan święty Piotr. On się pyta „Czego to chcesz?” To ja powiadam – panie Piotr, ja chciałem się dostać do raju!
Powiada „Zwariowałeś? O tej godzinie?” To ja wyjąłem 3 ruble i powiadam - Panie Piotr, ja jestem Kon. Morys Jakób Kon, ten z Warszawy. On otworzył bramy, ja się prędziutko wsuwałem. On się pyta „A paszport jest?” Paszport? Uj, Zapomniałem! On powiada - „To proszę w te chwile się wynosić. Ja nie mogę mieć tutaj jakieś przez pana nieprzyjemności”. To ja wyjąłem 3 ruble i powiadam - Panie Piotr, ja jestem Kon. Morys Jakób Kon, ten z Warszawy. To on powiada „no, to niech pan zostanie”, Ja patrzę, a w raju jest wielkie iluminacje. Tyle lampy, tyle lampy... To ja się pytam – Panie Piotr, na co tyle lampy? Czy to galówka jaka? On powiada „Oj, tego to ja i pana powiedzieć nie mogę”. To ja wyjąłem 3 ruble i powiadam - Panie Piotr, ja jestem Kon. Morys Jakób Kon, ten z Warszawy. „Nie, nie, nie, ja pana tego powiedzieć nie mogę”. To ja wyjąłem jeszcze 3 ruble, a on powiada”Oj, jaki pan ma przekonywajacy sposób rozmawiania. Ja pana powiem, ale w wielkiej tajemnicy. Widzi pan, każda lampa to jest życie jednego człowieka”. To ja powiadam - Panie Piotr, a gdzie jest moja lampa? „Oj, tego to ja już panu nie mogę powiedzieć” To ja powiadam - Panie Piotr, ja jestem Kon. Morys Jakób Kon, ten z Warszawy. Ja wyjąłem od razu dwa razy po 3 ruble i powiadam – Panie Piotr, no to gdzie jest moja lampa? To on mi pokazał. A gdzie jest lampa od mojej żony? „Oj, tego to ja za żadne skarby pokazać nie mogę”. To ja powiadam - Panie Piotr, ja jestem Kon. A on powiada „Wiem, wiem, Morys Jakób Kon, ten z Warszawy”. I on mi pokazał lampę od mojej żony. Oj, ja patrzę, a w lampe od mojej żony jest pełno oliwy, a w mojej tylko troszeczkę na dnie, To ja się pytam – panie Piotr, dlaczego tu jest tyle oliwy, a u mnie tak malutko? On powiada „No, pewnie pan umrze troche wcześniej, jak żona”. No to ja się odwróciłem do niego i ja mu zaczełem opowiadać o senatorskiej rewizji, o Trzecim Moście, a tymczasem cichutko włożyłem palec w lampe od mojej żony, a potem w moje lampe, w lampe od mojej żony, a potem w moje lampe. Ta oliwe tak po palcu kapniało w moje lampe. To naraz jak mnie wyrżnie w pysk, to ja się obudziłem, a moja żona powiada „Oj, ty, świnia ty… Dlaczego ty mi ciągle włożysz palec w nos, a potem sobie w usta?...
14.06.2024
Przepisała Iwona.
Szukaj tytułu lub osoby
Wykonawcy:
Wykonawcy:
Etykiety płyt
https://archive.org/details/78_pan-moris-kon-w-raju_antoni-fertner_gbia0530192a
Antoni Fertner - Wojtek w Bazylei
https://archive.org/details/78_wojtek-w-brazylei_antoni-fertner_gbia0530192b
https://archive.org/details/78_guchy-wojtek_gbia0527649a
Wesoła Trójka - Maciek z Ameryki
https://archive.org/details/78_maciek-z-ameryki_gbia0527649b
Dzisiaj w nocy byłem w raju. Przychodzę – zamknięte. Zadzwoniłem do bramy, czekam. Zadzwoniłem drugi raz, czekam. Zadzwoniłem, trzeci raz, ale już mocno, tak jak stójkowy na stróż dzwoni, żeby ulice polewał, Wychodzi jakiś staruszek z kluczami. Patrzę, aj, to był pan święty Piotr. On się pyta „Czego to chcesz?” To ja powiadam – panie Piotr, ja chciałem się dostać do raju!
Powiada „Zwariowałeś? O tej godzinie?” To ja wyjąłem 3 ruble i powiadam - Panie Piotr, ja jestem Kon. Morys Jakób Kon, ten z Warszawy. On otworzył bramy, ja się prędziutko wsuwałem. On się pyta „A paszport jest?” Paszport? Uj, Zapomniałem! On powiada - „To proszę w te chwile się wynosić. Ja nie mogę mieć tutaj jakieś przez pana nieprzyjemności”. To ja wyjąłem 3 ruble i powiadam - Panie Piotr, ja jestem Kon. Morys Jakób Kon, ten z Warszawy. To on powiada „no, to niech pan zostanie”, Ja patrzę, a w raju jest wielkie iluminacje. Tyle lampy, tyle lampy... To ja się pytam – Panie Piotr, na co tyle lampy? Czy to galówka jaka? On powiada „Oj, tego to ja i pana powiedzieć nie mogę”. To ja wyjąłem 3 ruble i powiadam - Panie Piotr, ja jestem Kon. Morys Jakób Kon, ten z Warszawy. „Nie, nie, nie, ja pana tego powiedzieć nie mogę”. To ja wyjąłem jeszcze 3 ruble, a on powiada”Oj, jaki pan ma przekonywajacy sposób rozmawiania. Ja pana powiem, ale w wielkiej tajemnicy. Widzi pan, każda lampa to jest życie jednego człowieka”. To ja powiadam - Panie Piotr, a gdzie jest moja lampa? „Oj, tego to ja już panu nie mogę powiedzieć” To ja powiadam - Panie Piotr, ja jestem Kon. Morys Jakób Kon, ten z Warszawy. Ja wyjąłem od razu dwa razy po 3 ruble i powiadam – Panie Piotr, no to gdzie jest moja lampa? To on mi pokazał. A gdzie jest lampa od mojej żony? „Oj, tego to ja za żadne skarby pokazać nie mogę”. To ja powiadam - Panie Piotr, ja jestem Kon. A on powiada „Wiem, Morys Jakób Kon, ten z Warszawy”. I on mi pokazał lampę od mojej żony. Oj, ja patrzę, a w lampe od mojej żony jest pełno oliwy, a w mojej tylko troszeczkę na dnie, To ja się pytam – panie Piotr, dlaczego tu jest tyle oliwy, a u mnie tak malutko? On powiada „No pewnie pan umrze troche wcześniej jak żona”. No to ja się odwróciłem od niego i ja mu zaczełem opowiadać o senatorskiej rewizji, o Trzecim Moście, a tymczasem włożyłem palec w lampe od mojej żony, a potem w moje lampe, w lampe od mojej żony, a potem w moje lampe. Ta oliwe tak po palcu kapniało w moje lampe. To naraz jak mnie wyrżnie w pysk, to ja się obudziłem, a moja zona powiada „Oj, ty świnia ty, Dlaczego ty mi ciągle włożysz palec w nos, a potem sobie w usta?...
A ten „Pan Moris…” to z Dyskopedii Poloników:
https://polona2.pl/item/dyskopedia-polonikow-1919-1939-t-1,MTU2MjA0OTUx/353/#info:metadata