Świadek rozprawy sądowej
551
tytuł:
Świadek rozprawy sądowej
gatunek:
scena komiczna
muzyka:
słowa:
- Jak się masz Din-Don? Hahahaha... Powiedz mi, gdzieś ty się obracał cały dzień, że nie mogłem cię zobaczyć?
- Gdzie ja się obracałem?
- Tak...
- To ty nic nie wiesz?
- Nie wiem.
- Wyobraź sobie, że ja byłem dzisiaj w sądzie i byłem jednocześnie autentycznym świadkiem pewnej bardzo ciekawej rozprawy sądowej.
- Toś miał prawdopodobnie sprawę kryminalną, co?
- Ale nie, nic podobnego... Byłem świadkiem, jak zaznaczyłem. Wyobraź sobie, że była bardzo ciekawa rozprawa sądowa.
- A jaka to była rozprawa?
- Otóż, widzisz, to pewne małżeństwo wniosło sprawę o spór rozwodowy. No i oczywiście rozwód otrzymano, tylko między nimi, to była jedna bardzo ciekawa historja.
- A jaka historja?
- Otóż, widzisz, była między tym małżeństwem taka maleńka, ich własna córeczka, o którą tutaj w danym wypadku chodziło.
- Tak.
- Dlatego, że ów małżonek twierdził, że ta córeczka obowiązkowo powinna należeć do niego, natomiast małżonka twierdziła, że córka powinna należeć do niej.
- No a dalej?
- No i wyobraź sobie, że sędzia debatował nie mniej nie więcej, ale zdaje się coś cztery godziny nad tą sprawą i nie mógł dojść do ostatecznych wniosków.
- Nie może być...
- Taaak, jednak widzisz, jest podobno takie prawo, według którego ta córka powinna zawsze należeć do matki. No ja oczywiście w zupełności zgadzam się z tą sprawą. A jak ty się zapatrujesz?
- No a moim zdaniem, to córeczka powinna należeć do ojca.
- Do ojca...?
- Taaak...
- No dobrze. Haha... No przypuśćmy, że tak. Więc gdyby, gdyby z tobą była taka sama historja, prawda? To w takim razie do kogo według twego zdania ta córka powinna należeć; do twej żony czy do ciebie?
- Naturalnie, że do mnie...
- Do ciebie...?
- Taak...
- No dobrze, ale czym ty to możesz umotywować?
- No bardzo rzecz prosta. Przypuśćmy, pójdziem z tobą na Marszałkowską ulicę, prawda?
- No tak.
- Widziałeś tam po rogach stoją takie automaty z czekoladkami?
- No dobrze, ale to przecież nie ma nic wspólnego z tym...
- No więc słuchaj dalej... Puszczę dwadzieścia groszy w tą dziurkę do automatu z czekoladką...
- Aaa...
- Potem pociągnę za rączkę...
- No...
- Wyskoczy mi stamtąd czekoladka... Do kogo ta czekoladka należy? No?
- Naturalnie, że do ciebie.
- No widzisz, więc i córka także do mnie należy!
Hahahaha...!
09.04.2021
Przepisał Daniel B.
Szukaj tytułu lub osoby
Posłuchaj sobie
0:00
0:00
Etykiety płyt
-Gdzie ja się obracałem?
-Tak...
-To ty nic nie wiesz?
-Nie wiem.
-Wyobraź sobie, że ja byłem dzisiaj w sądzie i byłem jednocześnie autentycznym świadkiem pewnej bardzo ciekawej rozprawy sądowej.
-Toś miał prawdopodobnie sprawę kryminalną, co?
-Ale nie, nic podobnego... Byłem świadkiem, jak zaznaczyłem. Wyobraź sobie, że była bardzo ciekawa rozprawa sądowa.
-A jaka to była rozprawa?
-Otóż, widzisz, to pewne małżeństwo wniosło sprawę o spór rozwodowy. No i oczywiście rozwód otrzymano, tylko między nimi, to była jedna bardzo ciekawa historja.
-A jaka historja?
-Otóż, widzisz, była między tym małżeństwem taka maleńka, ich własna córeczka, o którą tutaj w danym wypadku chodziło.
-Tak.
-Dlatego że ów małżonek twierdził, że ta córeczka obowiązkowo powinna należeć do niego, natomiast małżonka twierdziła, że córka powinna należeć do niej.
-No a dalej?
-No i wyobraź sobie, że sędzia debatował nie mniej nie więcej, ale zdaje się coś cztery godziny nad tą sprawą i nie mógł dojść do ostatecznych wniosków.
-Nie może być...
-Taaak, jednak widzisz, jest podobno takie prawo, według którego ta córka powinna zawsze należeć do matki. No ja oczywiście w zupełności zgadzam się z tą sprawą. A jak ty się zapatrujesz?
-No a moim zdaniem, to córeczka powinna należeć do ojca.
-Do ojca...?
-Taaak...
-No dobrze. Haha... No przypuśćmy, że tak. Więc gdyby, gdyby z tobą była taka sama historja, prawda? To w takim razie do kogo według twego zdania ta córka powinna należeć; do twej żony czy do ciebie?
-Naturalnie, że do mnie...
-Do ciebie...?
-Taak...
-No dobrze, ale czym ty to możesz umotywować?
-No bardzo rzecz prosta. Przypuśćmy, pójdziem z tobą na Marszałkowską ulicę, prawda?
-No tak.
-Widziałeś tam po rogach stoją takie automaty z czekoladkami?
-No dobrze, ale to przecież nie ma nic wspólnego z tym...
-No więc słuchaj dalej... Puszczę dwadzieścia groszy w tą dziurkę do automatu z czekoladką...
-Aaa...
-Potem pociągnę za rączkę...
-No...
-Wyskoczy mi stamtąd czekoladka... Do kogo ta czekoladka należy? No?
-Naturalnie, że do ciebie.
-No widzisz, więc i córka także do mnie należy!
Hahahaha...!